poniedziałek, 6 czerwca 2011

Sprzątanie martywch zwierząt

Bohaterem tego wpisu będzie ptak, zauważony parę dni temu wieczorem. Gatunek ciężki do ustalenia, ponieważ identyfikację denata utrudniał fakt, iż zwierzę nie miało głowy. Przyjmijmy, że to była mała mewa lub wyrośnięta rybitwa (ornitologiem nie jestem), w każdym razie ptak na tyle duży, że raczej nie ma naturalnych wrogów w większej aglomeracji. Kto powinien zająć się usunięciem martwego zwierzęcia w mieście? Według przepisów prawa sprawa jest oczywista. Zgodnie z ustawą zadanie to należy do gminy (może to robić sama lub przez zlecenie tego przedsiębiorstwu).
Jak wygląda to w praktyce?
W pierwszej kolejności wybór pada na miejskie przedsiębiorstwo oczyszczania miasta. Informacja o leżącym truchle skierowana do nich może spotkać się z odmową podjęcia działań. W końcu ptak nie musiał być ofiarą morderstwa, ani nieszczęśliwego splotu wydarzeń - mógł być chory. Trzeba to go zbadać, a tym powinien zająć się weterynarz.
W takim razie skierujmy zapytanie do strażników miejskich (powinni być poinformowani odnośnie właściwego podmiotu i procedury w takim przypadku). Co SM na to? Sprawą powinno zająć się miejskie przedsiębiorstwo oczyszczania miasta albo właściwe koła łowieckie np w przypadku lisów. Oni mogą przekazać sprawę do nich, albo wskazać z kim należy skontaktować się.
Dalej można próbować atakować sanepid i inne służby, ale po co? W tym czasie, po 1-2 dniach, miła pani sprzątaczka z serwisu sprzątającego, który sprząta przylegający teren, na polecenie swojej przełożonej wepchnie ptaka na szufelkę, wrzuci do worka i zapomni o sprawie.
Na przyszłość trzeba sprawdzić jakie są kary za brak utylizacji bezgłowych zwierząt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz